1 cze 2016

Od Artema Do Qamar

 Wędrowałem przez Niflin ze zwieszoną głową. Dookoła była cisza. Shadow był razem z jakąś waderą w twierdzy, a nikogo innego nie znałem. Myślałem na temat partnerki, rodziny... Jednak nie wydawało mi się, że cokolwiek mogę zmienić. Poduszki łap zapadały mi się w torfie, a zapachy mieszały się ze sobą po deszczu. Jednak jeden wybijał się nad innymi. Zapach wadery. Ruszyłem pędem w stronę zapachu, co utrudniała mi wilgoć i pleśniejące liście. Miotałem się w lewo i w prawo. Niemal się poddałem kiedy usłyszałem szelest liści i trzask gałęzi gdzieś daleko. Ruszyłem w tamtą stronę jak najszybciej. Po chwili zobaczyłem we mgle wilka. Gdy byłem już bardzo blisko zahamowałem. Bezskutecznie. Łapy ślizgały mi się w błocie i uniemożliwiały zatrzymanie się. Zrezygnowany patrzyłem jak postać się zbliża. Po chwili rozległo się głośne "ŁUP!" i leżałem na ziemi czując pod sobą innego wilka. Podniosłem się szybko i podkuliłem ogon schylając głowę.
- Przepraszam, nie chciałem. To przez to błoto...
 W tym momencie spojrzałem na kogo wpadłem... Zobaczyłem brązową wilczycę, która od razu mnie urzekła. Miała w sobie coś, co wzbudzało zaufanie. Nie czekając na reakcję wadery zapytałem:
- Jak się nazywasz?...

<Qamar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz