28 mar 2016

Od Shadowa C.D Tyksona

 Wilk szedł wolno. Był wyczerpany i pragnął paść w cieniu i przespać cały dzień. Jego nogi drżały od ciężaru wilka, który teraz zdawał się być jeszcze cięższy. Czuł jak coś zaciska mu się na sercu i kotłuje w brzuchu kiedy patrzy na waderę i przypomina sobie co się z nią dzieje... Co się dzieje też z nim samym. Dzielnie doszedł do wilczycy która obserwowała złotego ptaka.
- Co to jest za ptak? - Zapytała a jej oczy błyszczały z zaciekawienia.
- Wydaje mi się, że to feniks. Jeśli mam rację, masz szczęście, że go zobaczyłaś. Na całym Niflin zostały 4... - Powiedział łagodnie z lekką chrypką w głosie. Opadł na brzuch i położył głowę na łapach kładąc po sobie uszy. Woda chłodziła jego brzuch i początek pyska. Zamknął oczy i wsłuchał się w otoczenie.
- Niesamowite... - Westchnęła - Nie jesteś głodny? - Zmieniła temat spoglądając na zmęczonego basiora.
- Nawet jeśli, to nie mogę dzisiaj jeść. W nocy muszę udać się do świątyni niedaleko wieży.
- I nie możesz jeść? Dlaczego?
- Jeśli chcę połączyć swoje myśli z bogami, muszę być w pełni trzeźwy. - Nagle otworzył oczy, wstał i wciągnął powietrze z głową uniesioną wysoko do góry. - Musimy iść do wieży. Jest tam sporo jedzenia, więc nie będziemy tracić czasu na łowienie ryb.
 Wilczyca mruknęła i poszła za Shadow'em w stronę wieży. Po drodze zatrzymał ich głośny skrzek. Na plecach wilka wylądowały dwa wielkie kruki szczypiąc go pieszczotliwie.
- Jay! Lui! - Krzyknął z radością.
- Co to za ptaki?
- Moi dawni towarzysze. Dawno nie byłem w twierdzy i nie miałem z nimi kontaktu. Wiele wilków uważa, że są to bogowie. Żyją już długo i wcale nie widać, żeby się starzały. Mają zdolności jakich brak innym krukom! - Zadowolony zmrużył oczy - Przyjaciele, patrolujcie teren przed nami i ostrzeżcie, gdyby ktoś czyhał na nasz los. - Po tych słowach wzbiły się w powietrze i eskortowały dwa wilki.

***
Parę minut później dotarli do celu cali i zdrowi. Jay i Lui polecieli coś zapolować. Shadow i Tyks rozgościli się w twierdzy. Alfa zaprowadził wilczycę do jednej z komnat.
- To twoja sypialnia. Spędzisz tu całe 2 tygodnie więc mam nadzieję, że będzie ci tu przyjemnie. Ja muszę już iść do świątyni. Lui zostanie z tobą. Wystarczy tylko, że ją zawołasz. Jeśli będzie działo się coś ważnego, wyślij list. Ona już wie, gdzie mnie szukać. - Uśmiechnął się i wychodząc otarł się czule o futro wilczycy. Lekko przy tym zesztywniał, ale rozluźnił się gdy tylko wyszedł z komnaty. Szedł korytarzami aż do wyjścia. Słońce zalało białe schody i zbliżało się ku linii horyzontu. Basior westchnął i ruszył żwawo przed siebie.
***
Po zmroku siedział już w podziemiach świątyni. Podszedł do wielkiego błękitnego kamienia, położył się i oparł głowę na łapach. Był tak blisko skały, że dotykał ją nosem. Zasnął chwilę później...

Od. Tyksony c.d Shadowa

 (Dla klimatu <3)
Wadera pociągnęła nosem. To była forteca, nie wieża! Było tak pięknie i tak.. romantycznie! Słońce przyjemnie rozświetlało niebo. Tyksona poczuła się jak w raju! Do jej oczu napłynęły łzy. Uśmiechnęła się.
- Shadow, to jest prześliczne! To forteca nie wieża!
Basior zaśmiał się. Jemu zapewne również się tu podobało. Do "wieży" pozostał zaledwie kilometr. Wadera zeszła z grzbietu basiora i dokonała przemiany w wilka.
- Jeżeli chcesz, możemy tam pol.. - zaczął basior, ale wadera mu przerwała.
- Nie przemęczaj się. Dam radę, nie jestem przecież kaleką! - powiedziała i zeskoczyła z klifu, na którym wylądowali.
Basior westchnął tylko i poszedł za waderą. Był chyba czymś zakłopotany, ale Tyksona tego nie dostrzegła. Nadal maszerował raźnym krokiem, aż natrafiła na rzeczkę. Weszła do wody. Woda, przyjemnie ochłodziła jej ciało. Zobaczyła rybę i skoczyła na nią. Wgryzła się w jej łuski i zaczęła przeżuwać. Spojrzała na Shadowa. Wlókł się niemiłosiernie. Był chyba zmęczony lotem. Jednak młoda wadera nie przejęła się tym i grzecznie poczekała. Nagle usłyszała szelest. odwróciła głowę i zobaczyła ptaka. Był złoty, a jego piórka iskrzyły się i świeciły. Tyks spojrzała z zainteresowaniem na ptaka i zapytała Shadowa:
- Co to jest za ptak?
(Shadow? Wybacz zwłokę i takie krótkie opowiadanie)

11 mar 2016

Od Shadowa C.D Tyksona

 Znieruchomiał i obserwował kątem oka na wychodzącą waderę. Poczuł ciepło. Coś w nim jakby się przełamało. Jakby kamień, który przez te lata zbierał się i twardniał na jego sercu, teraz zaczął się łamać... Przez tyle lat żył w samotności, a teraz w jednym momencie coś się zmieniło... Niebo zaczęło się przejaśniać, a gwiazdy i księżyc które wstąpiły na niebo rozświetlały mokrą trawę, odbijały się od tafli wody i napełniały serca spokojem. Chociaż ten spokój zaczął się powoli wydawać... Zbyt spokojny. Futro Shadowa było zlepione krwią, a krople wody czuł wyraźnie. Strząsnął je zniecierpliwiony. Postanowił wyjść za waderą. Szedł spokojnie. Uważał by nie narobić hałasu i zachować ciszę taką jaka jest. Uwielbiał chwile gdy mógł iść gdziekolwiek i wsłuchiwać się w nią. Teraz jednak miał wyznaczony cel. Węszył i podążał za zapachem wadery. Jeden zapach go zaniepokoił. Zlewał się z zapachem wilczycy i krwią. Zapach należał do starego wilka... Prawdopodobnie próbował przedrzeć się przez dolinę Yon, a czary zrobiły swoje. Shadow ruszył najszybciej jak mógł. Łapy zapadały mu się w torfie a gałęzie i inne chwasty które leżały na ziemi boleśnie wbijały się w skórę. Nie zważając na to biegł coraz szybciej. W końcu dotarł nad jezioro. Zauważył Tyks i martwego wilka. Spojrzał na wilczycę pytająco, ale ona tylko pokręciła głową. Zbliżył się do niej i trącił nosem.
- Cokolwiek ma się stać, będę u twego boku i nie spocznę dopóty dopóki nie pomogę ci z chorobą. - Westchnął cicho i spojrzał na martwe ciało.
- Shadow... - Odezwała się po chwili i spojrzała Luu prosto w oczy. - Kiedy tu przyszedł zdołał tylko powiedzieć, że Uyru...
- Się zbliżają. - Przerwał jej i cicho warknął. - Najwidoczniej zaklęcie w północnych górach straciło na sile. Muszę je odbudować, ale najpierw udamy się do wschodniej wieży. Pociągnął za sobą Waderę i ruszyli w podróż. Prawdopodobnie jego towarzyszka nie wiedziała, że będzie to długa wędrówka. Nad rankiem byli zupełnie wyczerpani, a nie byli nawet w połowie drogi. Shadow zauważył, że do czasu kiedy pojawi się słońce, mają jeszcze sporo czasu. Podjął więc decyzję, która miała zaważyć nad całą wyprawą i ich bezpieczeństwem.
- Przemień się w człowieka - Nakazał.
- W człowieka? Dlaczego? 
- Mówię Ci. Zrób to. - Nie czekał długo. Chwilę późnej stała przed nim piękna dziewczyna. - A teraz usiądź mi na plecach i złap mnie mocno za kark. 
- Zaraz... Co? - Zdziwiła się, ale widząc minę basiora nie pytała więcej. Nie było problemu z proporcjami człowieka do wilka. Wilki mieszkające na Niflin zwykle są wielkości konia. Tak też było w przypadku Shadowa, chociaż można by było się kłócić czy nie był większy. 
- No, a teraz mocno się trzymaj. - Gdy tylko Tyksona to uczyniła, z jego barków wystrzeliła chmura czarnego dymu, a gdy się rozrzedził, było widać czarne skrzydła. - Gotowa? 
 Nie czekał na odpowiedź. Machnął skrzydłami i już lecieli nad lasem. Widoki były przepiękne. Słońce było już nad horyzontem gdy Luu wylądował. Usiadł na ziemi i ciężko oddychał. Lot za dnia nie jest przyjemny. Spojrzał na swoją towarzyszkę która z otwartymi ustami patrzyła w stronę wieży...
- I ty to nazywasz wieżą?!

9 mar 2016

Od. Tyksony c.d Shadow

Smolista wadera spojrzała ze smutkiem na basiora. Cały czas czuła ból. Rana zdołała się już zaklepać, ale problem tkwił tak naprawdę w jej sercu. Co kilka dni zdarzały jej się takie bóle. Każdy był jednak bardziej bolesny od poprzedniego. I trwał dłużej. Jeżeli wadera nie znajdzie lekarstwa, lub nie przejdzie przeszczepu, prawdopodobnie niedługo nastąpi zgon. Do oczu napłynęły jej łzy. Przemieniła się w człowieka i zaczęła cicho szlochać. usłyszał to odwrócony do niej plecami Shadow. Zastrzygł uszy i spojrzał na białowłosą. Poznał ją. Wiedział, że to ona. Zeskoczył ze skalnej półki i obwąchał ją. Ta przemieniła się znowu w wilka.
- Co się stało? - zapytał czule basior, a Tytania tylko odwróciła się do niego plecami.
- Moja kara. Moja klątwa. Mam problemy z sercem.
Shadow drgnął niespokojnie. Zapewne nie wiedział.  Tyks z niewiadomego powodu postanowiła mu zaufać i powiedziała cicho:
- Ja... ja zabiłam swoich rodziców, za to, co mi uczynili... Za to dostałam karę. Klątwa polega na tym, że często dostaję krwotoku wewnętrznego, przechodzę zawał, lub serce zwalnia swój bieg, a czasem nawet się zatrzymuje. Jeżeli nie znajdę leku... umrę.
Basior spojrzał na mnie ze współczuciem. Podniosłam się i powiedziałam cicho:
- Jeżeli nie chcesz takiej morderczyni w swojej watasze, to zrozumiem. Nie chcę być dla ciebie ciężarem czy kaleką. Nie chcę cię obciążać obowiązkiem zajmowania się mną.
Wadera wstała i zrobiła coś niespodziewanego. podeszła do Shadow'a i wyszeptała:
- Dziękuję. - po czym pocałowała go i odeszła jak najdalej od jaskini.
***
Była noc. Wadera położyła się obok małego jeziorka. Pragnęła pobyć sama. Odpowiada jej to. Nie potrafiła zamknąć oczu w obawie, że zaraz ktoś ją zaatakuje. Bacznie obserwowała staw. Nagle usłyszała szelest. Już miała skoczyć na obcego, kiedy zorientowała się, że to stary, schorowany wilk. Dodam tylko, że kiedy usłyszała, że ktoś się zbliża, w głębi duszy marzyła, aby był to Shadow.  Co ciekawe.. poczuła coś do niego. To uczucie czuła również, kiedy był z nią Roar. Spojrzała na starca, który wychrypiał:
- Uryu! Ratuj się! Nadchodzi! - po czym padł martwy.
(Wróciłam! ^^)