8 lip 2016

Perseusz

Imię: Perseusz
Pseudonim: Percy
Płeć: Basior
Wiek: (Do uzupełnienia)
Klan: Czarnych Drzew
Żywioł: Energia Elektryczna (Elektryczność)
Moce:
► Rażenie Prądem -  Percy potrafi porazić kogoś prądem w momencie kiedy go dotknie lub on i jego ofiara dotykają rzeczy, która przewodzi prąd (metalu, wody, krwi itp.). Basior potrafi kontrolować siłę porażenia, przez co może on tylko ogłuszyć ofiarę albo zabić.
► Perseusz umie sprawić, że jakaś rzecz wybuchnie pod wpływem prądu. Zazwyczaj są to dość małe rzeczy, pokroju zamków od drzwi, aczkolwiek działa również na większych przedmiotach.
► Potrafi przywołać burzę i kontrolować pioruny. Może wybrać w co lub w kogo uderzą. Są bronią, która dotyka nie tylko jednej osoby, lecz też tych znajdujących się naokoło. Używane w ostateczności, bądź przy dużej liczbie przeciwników.
► Większość wilków jest zazwyczaj odporna na działanie swojego żywiołu. Percy nie jest wyjątkiem. Inne wilki z tym samym żywiołem nie są w stanie zaszkodzić mu za pomocą elektryczności czy piorunów. Z tego też powodu nie jest w stanie sam sobie zrobić krzywdy.
► Potrafi tworzyć zwierzęta lądowe z elektryczności. Wykonują jego polecenia, ale zachowują się jakby myślały samodzielnie. Jego ulubieńcem jest pająk wielkości słonia. Zwierzęta wyglądają jak formy stworzone z błyskawic i znikają, kiedy Percy je odwoła.
► Basior potrafi otoczyć się skorupą zrobioną ze zbitki elektryczności. Każdy kto go w tedy dotknie zostanie porażony prądem. Co więcej skorupa chroni go przed atakami (choć nie jest doskonała).
► Łączy go kontrakt z Ventusem (duchem burzy), który towarzyszy mu pod postacią sztyletu. Ventus jest zmuszony wykonać każde polecenie swojego pana, aczkolwiek nie jest istotą z natury uległą. Czasami rozrabia, ale rzadko zdarza mu się przekroczyć granicę wytrzymałości Percy'ego. Duch porozumiewa się telepatycznie z Percym. Jako sztylet potrafi lewitować i atakować wrogów. Wzmacnia moce swojego pana. Posiada prawdziwą formę
 którą przybiera tylko za pozwoleniem Percy'ego. Ventus może zmienić Percy'ego w Ducha Burzy.

Charakter: "Całe dobro przemija i całe zło przemija, a my nie możemy nic zrobić, żeby zmienić cokolwiek albo kogokolwiek. A już w najmniejszym stopniu samych siebie."

Perseusz jest doskonałym aktorem. Maski, które nosił, stały się z biegiem czasu jego częścią od której nie sposób się uwolnić. Jego środek jest zimny niczym hartowana stal, otoczony miękką i z pozoru ciepłą powłoką. Spróbuj jej tylko dotknąć, a przekonasz się, że zamiast ciepła poczujesz żywy ogień. Mieszaninę furii i sztuczności, kłamstwa i nieszczerych uśmiechów, od których roi się w życiu Percy'ego. Ten basior tylko z pozoru jest sympatyczny.

"Piękne kłamstwa. Kłamstwa, które nosimy tak długo, że już nie pamiętamy, co jest pod nimi."

Sztuczne uśmiechy, pozostaną sztuczne, tak samo jak jego zimne spojrzenie, przeszywające kogoś innego na wylot. Nie można uznać go za osobnika honorowego czy lojalnego. Ważny jest dla niego, tylko i wyłącznie własny grzbiet, którego nie będzie dla innych ryzykował. Ten wilk to zagadka, bo jak coś takiego może przemierzać nasz nieskończenie dobry świat? Może udaje mu się to dzięki teatrzykowi jaki potrafi odegrać? Percy to morderca bez żadnych skrupułów, nie zawaha się zabić kogoś innego, oczywiście każde morderstwo musi mieć motyw. Nie zabija pierwszego lepszego przechodnia. Perseusz jest trochę sadystą ... i masochistą. Własny ból, również sprawami mu coś w rodzaju przyjemności. Dlatego trenuje, puki nie padnie na ziemię, ledwo żywy. Dojść z nim do porozumienia jest zadziwiająco łatwo ... ale czy to będzie prawdziwe porozumienie?

"Mogę zabić ciebie, ale dla ciebie zabijać nie będę."

On zawsze ma gdzieś swoje "ale", nawet jeśli go nie powie. W kontaktach jego stopione z nim maski, przydają się, nadając mu czasem wyraz sztucznego zaufania czy też uprzejmości. Nawet wprawne oko będzie miało problem z rozróżnieniem co jest sztuczne a co prawdziwe, bo Percy jest uszyty z kłamstw i podchodów, słodkich uśmiechów w ciemną noc, nim cię zamorduje z zimną krwią. On nie zlituje się nad nikim, wadera, basior, szczeniak ... jeśli będzie mu to na rękę zrobi to. Nie zabija bez powodu, jednak dla niego wiele rzeczy może być powodem. Jak wytrzymać z tymże osobnikiem? Starać mu się nie podpaść, okazać szacunek i zejść z oczu. Albo się z nim zaprzyjaźnić. Why not?

"Nigdy nie powiedziałem, że to w porządku. Mój świat nie jest czarno - biały, nie składa się z tego, co dobre i złe. Twój też nie powinien taki być. Nasz świat to tylko lepsze i gorsze, mrok jaśniejszy i ciemniejszy. Tak jest lepiej."

Wbrew pozorom, Percy to nie tylko kolorowa maska za którą czai się bariera furii, chroniąca jego puste i bezbarwne wnętrze. Bo choć nijaki i bezosobowy, to nawet ktoś taki jak on ma coś więcej do zaoferowania niż tylko pusty szkielet. Pozyskuje znajomych nie po to by ich po nocach mordować, lecz by mieć informacje jakie pozyskuje prowadząc niezobowiązującą rozmowę czy też zwyczajnie plotkując. Nawet takie ucieleśnienie zła jak on, potrzebuje kogoś do towarzystwa. Takiego kogoś przy kim może udawać normalnego jak również kogoś przy kim będzie mógł pokazać swoją naturę. On nie ma podwójnego charakteru. Jego maski są częścią niego, nie musi wysilać się z udawaniem. Ba! On to uwielbia. Uwielbia być normalnym.

"A we mnie samym wilki dwa
Oblicze dobra, oblicze zła
Walczą ze sobą nieustannie
Wygrywa ten którego karmię."

- Czy naprawdę każdy myśli, że jestem tylko i wyłącznie mordercą w kolorowej masce? Hola, hola! Jeszcze jestem zdrowy na umyśle, a moja maska wcale nie jest tylko ładną ozdobą. Została stworzona z tego co kiedyś straciłem i już nigdy nie odzyskam. Jednak jakie są podstawy by twierdzić, że to przelekramowana sztuczka? To była część mnie, nie należąca już do mnie, ale usilnie zatrzymana na mojej twarzy. Taki byłbym gdyby nie przeszłość. Czy to więc umieszcza mnie w kategorii zwykłych kłamców? To, że potrafię zabić kiedy chcę i co chcę nie ma teraz znaczenia. Morderstwo musi mieć motyw. -

- Mój sztuczny uśmiech większość ludzi bierze za całkowicie naturalny. Pewnie ktoś mógłby spytać po co przybieram maskę kiedy nie mam złych zamiarów? Bo nie potrafię inaczej. Mógłbym mieć dobre intencje i mówić chłodnym czyli normalnym głosem, co skutkowało by wzmożoną ostrożnością. O wiele lepszy efekt daje maska i sztuczny uśmiech. Proste. A to, że nie mam zawsze dobrych intencji i potrafię w tedy używać maski to już inna sprawa. -

"Und der Haifisch der hat Tränen // Rekin też płacze
Und die laufen vom Gesicht // Łzy spływają po twarzy
Doch der Haifisch lebt im Wasser // Lecz rekin żyje w wodzie
So die Tränen sieht man nicht. // Dlatego ich nie widać."

Powoli brniemy dalej. Percy to osobnik z poczuciem humoru, które posiada nie tylko jego maska, ale wszystkie warstwy składające się na jego osobę. Humor zwyczajny, który karmi się sucharami i dowcipami. Humor czarny, czerpiący uciechę ze "zła". Humor będący formą sarkazmu i ironii. Wszystkie rodzaje w jednym! Na twarzy tego młodzieńca może i gości sztuczny uśmiech, albo wręcz przeciwnie - jego twarz jest niczym wykuta z kamienia, ale to wcale nie odzwierciedla tego co dzieje się w jego wnętrzu. A dzieje się wiele. Percy często bije się z myślami, sprzecznymi sygnałami, które wysyła jego mózg. Tak jakby jego puste wnętrze chciało zapełnić się jakimiś pozytywnymi emocjami, które zniszczą jego maskę na tysiące drobnych kawałeczków. Bo nie będzie mu już potrzebna. Z drugiej strony jest tym kim jest. Wychowanie, przyzwyczajenie i strach przed odkryciem, spychają wszelkie pozytywne myśli i uczucia na granicę świadomości. Są w jego podświadomości, a wątpliwości jest coraz więcej. Nie potrafi odpowiadać na własne pytania i nie może oczekiwać, że oświecenie nagle na niego spadnie. Psychika w kawałkach, zakryta maską. Tak wiele skryte za jednym uśmiechem. Cała przeszłość. Wszystkie myśli. Wątpliwości. Strach.
A przecież wilk to stworzenie stadne. Potrzebuje towarzystwa. Uczuć. I choćby wychowywać go na mordercę, kłamcę i samotnika to podświadomie będzie dążyć do kontaktów z drugim wilkiem. W każdym razie tak jest w jego przypadku.

"I'm an angel with a shotgun // Jestem aniołem ze strzelbą,
Fighting till' the war's won // Walczę, dopóki nie wygram wojny,
I don't care if heaven won't take me back. // Nie dbam o to, czy niebo weźmie mnie z powrotem."

Porzućmy może temat psychiki Percy'ego, bo w końcu nie tylko do niej ogranicza się jego osoba. Pora na rozmowę o czymś innym. Przyjemniejszym do czytania i łatwiejszym do zrozumienia.
O walce i te pe.
Otóż ktoś będący Perseuszem, nie może być mikroskopijny i chuderlawym psem z zerowym pojęciem o walce, prawda? Prawda. Percy jest wysportowanym i umięśnionym wilkiem, jak już było wspomniane, lekko masochistyczne skłonności zaowocowały długimi ćwiczeniami. A ćwiczenia mają to do siebie, że zazwyczaj coś po nich zostaje. A biorąc pod uwagę przeszłość Percy'ego właściwie szlifowały jego umiejętności. Basior ten uwielbia wysiłek fizyczny. Percy od najmłodszych lat wykazywał wręcz niezdrowe zainteresowanie względem walki, przemocy i broni. Może miało na to wpływ otoczenie w jakim dorastał. W każdym razie decyzja o szkoleniu nie należała do niego, a do osób postronnych, które uwielbiały bawić się cudzym życiem. Przeszedł Piekło na ziemi, które zmieniło mu psychikę, charakter i w ogóle go całego. Stał się silniejszy, ale niestabilny. Teraz już nic na to nie poradzisz. Ma walkę we krwi, w instynkcie, w odruchach bezwarunkowych, a może i genach? Percy potrafi walczyć wręcz jak i bronią, którą w jego rękach może stać się wszystko. W walce charakteryzuje go pomysłowość, spryt i kocie ruchy. Walka to dla niego coś w czym jest na prawdę dobry. Coś w czym czuje się pewnie. Coś gdzie nie potrzeba mu sztucznych uśmiechów. Coś w czym czuje, że żyje. Coś gdzie jest sobą, nie maską, nie furią, nie bezosobową pustką, tylko Perseuszem.
Nie zawsze wygrywa, nie zawsze wychodzi bez szwanku, ale mimo to kocha walczyć.

Lubi: Walczyć i ćwiczyć różne rzeczy, czarny kolor, ciemność, noc oraz mroczne miejsca z których dochodzi zapach stęchlizny.
Nie lubi: Cukierkowych panienek, ludzi, psów, hałasu i dużego tłumu, widoku łez, idiotów.
Boi się: Stracenia swojej osobowości, wylądowania w cudzym ciele, starości, zniszczenia maski, pustki po śmierci.
Rodzina: ► Ojciec Halt - najważniejsza dla naszego bohatera postać. Jego mistrz i wzór, jedna z nielicznych osób do których czuje szacunek i którym ufa. Jest to wilk o czarnej szorstkiej sierści i prawie czarnych oczach. Syn odziedziczył po nim budowę ciała. Halt był wilkiem z żywiołem Cienia oraz wojownikiem. ► Matka Hana - była opiekuńcza względem syna, ale też wymagająca. Percy darzył ja szacunkiem i zaufaniem. Jest to brązowa wadera ze znakami na sierści jak u syna, jednak jej są jaśniejsze i brązowe, podczas gdy Perseusza są ciemnoszare. W genach przekazała swojemu synowi kolor i miękkość futra. Hana była strategiem z żywiołem Elektryczności. ► Rodzeństwo - Percy był pierworodnym jedynakiem. Kiedy odszedł z watahy nie utrzymywał żadnego kontaktu z rodziną. Kto wie? Może Halt i Hana doczekali się potomstwa? ► Wujek Gilan - nie gra w historii większej roli, jednak dorzucił swoje pięć groszy do charakteru Percy'ego. Gil to rudo - kremowy basior o wesołych zielonych oczach. Był on kiedyś czeladnikiem Halta. To on zaszczepił w Percym miłość do humoru i śmiania się. Był on wilkiem Ziemi.
Zakochany w: " Związki to sznury ...
Partner: ... Miłość to pętla."
Potomstwo: Brak szczylków.
Stanowisko: Zabójca
Jaskinia:
Historia: "My name is hatred of the reasons we both know."
"Me imię to nienawiść z powodów, które oboje znamy."

Perseusz urodził się w dość dużej watasze, która położona była wśród dzikich górskich odstępów. Matką basiora była Hana (jap. kwiat), brązowa wilczyca o błękitnych oczach, a ojcem Halt, czarny basior o prawie czarnych oczach. Jego dzieciństwo tylko pozornie było normalne. Niby mógł stać się wilkiem zdrowym psychicznie, lojalnym i uczciwym. Niestety prawda jest trochę inna. Halt był ogólnie szanowanym samcem, doskonałym wojownikiem i zabójcą. Jednakże na tle kontaktów towarzyskich wypadał źle, wręcz fatalnie. Zupełnie tak jakby nigdy nie schodził z pola bitwy, a poza akcją nie potrafił odnaleźć się w życiu. Hana była osobą łatwo dostosowującą się do nowego środowiska, miłą acz ostrożną i nieufną. Tylko z pozoru idealną i nieskazitelnie dobrą. Można więc stwierdzić, iż Perseusz otrzymał w prezencie dość ciekawe geny, które z pewnością zagrały duża rolę w jego charakterze. To jednak nie wszystko. Jak wiadomo charakter to nie tylko geny. Osobowość kształtuje się głównie przez otoczenie i wychowanie. Po Percym od dnia jego narodzin spodziewano się tylko dwóch rzeczy: urody matki i umiejętności ojca. Z rozkazu alfy miał skrócone dzieciństwo, już od najmłodszych lat miał być traktowany jako uczeń. Siedział wśród o wiele starszych szczeniąt, ucząc się tego co oni - sztuki walki. Jego niezwykle chłonny umysł, był zwyczajnie zbyt młody by poradzić sobie z takimi treningami. Był najmłodszym osobnikiem i jak można się domyślić, inni nie zamierzali traktować go jak równego sobie. Wyzwiska, dokuczanie, bójki i samotność, ciągnęły się za Perseuszem przez długi czas. W ten właśnie sposób na jego serduszku pojawiła się pierwsza ciemna rysa.

"My name is empty cause you drained away the love."
"Me imię to pusty, bo wysączyłaś całą miłość."

Perseusz rósł i powoli spełniał wszelkie wymagania. Był sprytny, silny, zabójczy i do tego przystojny. Co z tego? Był też chamski, arogancki i agresywny. Nie krył się z niczym, a jako taki szacunek okazywał tylko względem swoich rodziców. Nic więc dziwnego, że syn alf - Albert widział w nim zagrożenie. Właśnie, kim był Albert? Odpowiedź brzmi: był nijaki i zdawał sobie z tego sprawę. Niewielki. Nieszczególnie inteligentny, nie był też uzdolniony w żadnej innej dziedzinie. Jedynak, o krótkiej rdzawej sierści i małych szarych oczkach, starszy od Perseusza. Od urodzenia z niepokojem obserwował rozwój Percy'ego. Wiele razy próbował namówić ojca by coś z nim zrobił. Nie przyniosło to jednak żadnych skutków. Mimo paskudnego charakteru, jakim odznaczał się Percy, cała wioska była z niego dumna. Cieszyła się, że ma idealnego wojownika - co z tego, że zabójcę i chama? Wiele par chciało wydać za niego swoje córki, licząc na bajeczne potomstwo. Jednakże Percy nie przejawiał zainteresowania na tym punkcie. Odpowiedź leży w tym, iż nikt nie brał pod uwagę jego wieku. Był za młody by myśleć o takich sprawach. A to, że wyglądał jak dorosły, nie miało znaczenia, jeśli chodzi o psychikę. Tłum go męczył. Wiecznie wlepione w niego ślepia, pełne aprobaty słowa, uprzejme uśmiechy ... miał ochotę od tego uciec, chciał by go nie zauważali. Nie cierpiał gdy wszyscy traktowali go jak bóstwo. Zaczął więc coraz bardziej się cofać, oddalać, uciekać ... Coraz więcej czasu spędzał w samotności bądź z ojcem, którego darzył szacunkiem i który był jego nauczycielem. Mogło by się wydawać, że Halt i Hana są jedynymi osobami, które traktują go normalnie. Nie licząc morderczych treningów. Ale i tak było to lepsze od wpatrzonego weń tłumu. I tak oto Percy wyrósł na samotnika, który nie lubi być w centrum uwagi.

"My name is screaming like the sound of your heart failing."
"Moje imię to krzyczący, jak dźwięk twego serca które zawiodło."

Albert miał dość. Jego ojciec był wpatrzony w Percy'ego jak w obrazek. Wychwalał go jako chlubę watahy i łechtał swoje ego, mówiąc, iż wszystko za sprawą jego decyzji. Nikt nie zauważył zmian w zachowaniu basiora. Ot jeszcze jedno dziwactwo i tyle. Stosunek wilków do syna Halta nie zmienił się ani odrobinę. Albert zaciskał zęby w bezsilnej złości. Chciał za wszelką cenę zmyć z powierzchni ziemi, tego przemądrzałego bobka. W jego główce zaczął formować się plan. Coraz częściej spędzał czas na treningach, a nie sam na sam z waderami. Miał on jeden cel - wyeliminować Percy'ego, a jako, że nikt nie przyznawał mu racji, musiał zrobić to sam. Tymczasem Perseusza z rzadka widywano w centrum watahy i prawie nigdy w pobliżu innych. Większość czasu spędzał sam w lesie, nad rzeką (gdzie nauczył się pływać) bądź na treningach. Teoretycznie mógł już skończyć treningi i tylko od czasu do czasu coś tam poćwiczyć. Jednak na wszelkie takie propozycje odpowiadał "nie". Jego wyobcowanie zaowocowało tym, iż nie zauważył knowań Alberta. Był zupełnie nieprzygotowany, gdy wracając wieczorem po męczącym treningu natknął się na młodego alfę, który powiedział jedynie - Wyzywam cię na pojedynek, Perseuszu synu Halta. W młodym basiorze krew się zagotowała, a zmęczenie minęło momentalnie. Ten wypierdek chciał z nim konkurować?! Z sadystycznym uśmieszkiem przyjął wyzwanie.
Wynik był dość oczywisty. Percy zmęczony treningiem, który prowadził od rana do wieczora, marzący o czymś do picia i słodkim śnie. Oraz Albert, wypoczęty, ciężko trenujący od kilku dni, czekający na tę chwilę i mający element zaskoczenia. Percy miał znaczącą przewagę. Walka była krótka, lecz brutalna. Perseusz w pierwszym starciu darował życie poturbowanemu Albertowi, lecz ten nie chciał na tym poprzestać. Krzyknął, że mają walczyć na śmierć i życie. A więc co mu pozostało? Minutę później ziemia przesiąkła krwią. Całe zajście widziało zaledwie kilka osób, w tym Halt. Zdawkowo kiwnął głową synowi z lekkim uśmiechem i zniknął w gęstwinie krzewów. Natomiast inni wcale nie byli zadowoleni. Morderstwo to morderstwo. Ich spojrzenia dotąd pełne zachwytu i uwielbienia, zaczęły ujawniać strach i niechęć. Percy dręczony od tygodni tamtymi dobrymi spojrzeniami od pierwszego wejrzenia zakochał się w tych złych. Na jego twarzy wychynął uśmiech prawdziwego sadysty i mordercy, którym się stał tamtego wieczora.

"My name is loco like the motive that betrayed me."
"Moje imię to szaleństwo, jak powód Twojej zdrady."

Po miesiącu odszedł z watahy. Nie uciekł, nie został wygnany tylko odszedł. Było tam dla niego za ciasno. Osiągnął już wszystko co tylko mógł, więc jeśli chciał się jeszcze bardziej doskonalić musiał wyruszyć w podróż. Tak też się stało. Żegnały go spojrzenia ulgi i kamienny wzrok Halta. Na swej drodze spotkał wiele rzeczy, które nauczyły go tego czego nigdy nie mógłby nauczyć się w miejscu gdzie się urodził. Jego mózg przyswoił sobie wiedzę, jak radzić sobie na własną łapę, jak unikać niebezpieczeństw z tym związanych. Mógł wykorzystać swoją wiedzę w zakresie walki w praktyce. Włóczył się przez wiele lat przez dzikie góry i lasy ... Przeżył wiele, stał się mądrzejszy, mniej narwany i bardziej cierpliwy. To właśnie w tedy stał się częścią otoczenia, był niewidzialny, był wszystkim i jednocześnie nikim. I tak jego charakter został ukształtowany. Proces dobiegł końca.

"My name is searching since you stole my only soul."
"Me imię to szukający, odkąd ukradłaś mą jedyną duszę."

Perseusz włóczył się po świecie, szukając swojego miejsca na Ziemi. Niestety, zdawało się, że ono nie istnieje. Basior wciąż w podróży, zwiedził dobry kawałek świata. W końcu zaczął szukać watahy, która potrzebowała skutecznych zabójców. Widział wiele stad, ale większość od razu odmawiała mu, gdy tylko wyjawiał powód swojego przybycia. W końcu zrezygnował z tego zamiaru. Zaczął podróżować po lasach, jako najemnik. Nigdzie nie zatrzymywał się na dłużej niż tydzień. Wciąż w podróży. Sam. Aż w końcu los zaprowadził go na te tereny.  Kto wie, może potrzebują zabójców?

"My name is revenge and I’m here to save my name."
"Moje imię to zemsta i jestem tu by ocalić me imię."

Perseusz jest doskonałym zabójcą, który podchodzi do swych obowiązków poważnie. Mimo, że nie należy do osobników, które są posłuszne władzy niczym małe pieski, to jednak dysponuje pewnymi zasobami szacunku i lojalności względem alfy.
Kontakt: Howrse - sowa38 | Gmail - bulteriersowa@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz