10 lip 2016

Od Qamar Do Artema

Nie wiem jak długo stałam oparta o Artema - możliwe, że kilka sekund, możliwe, że kilka godzin. Czas spędzony razem z nim skracał się niemożliwie szybko, przez co całe przedpołudnie spędzone przy boku basiora zdawało się być pięcioma minutami.
- To jak, przedstawisz mi szanownego alfę? Jeśli mam byś szczera, ten zamek wygląda zachęcająco - zaśmiałam się, przerywając ciszę.
Artem uśmiechnął się w odpowiedzi i ruszył przodem.
Starałam się sprawiać wrażenie w miarę spokojnej, jednak przez całą drogę w stronę wielkiej bramy zamczyska, po mojej głowie chodziły niepokojące słowa basiora. Trzeba przyznać, że wizja ataku Uyru i niechybnej śmierci nie była zbyt optymistyczna.

< Wybacz, ale więcej nie dam rady z siebie wycisnąć. Weny zabrakło, może odblokuje mnie krótki, chociaż kilku zdaniowy odpis ;/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz