11 lip 2016

Od Artema Do Qamar

 Staliśmy tuż przed bramą. Uchyliłem ją lekko i puściłem Q przodem. Zaczęliśmy wspinaczkę po wysokich białych schodach. Nie śpieszyliśmy się. Myślałem o Uyru. Nie mogliby się zapuścić tak daleko, no ale jednak się bałem... Nie o siebie i o swoje życie, ale o Qamar. To było dziwne uczucie. Nie myśleć o sobie, a o kimś. Nie miałem jeszcze okazji tego czuć. Cały czas żyłem sam i bez towarzystwa. Jedyną ważną osobą był Shadow... Ale on wyruszył na Niflin. Musiałem radzić sobie sam. Teraz to się zmienia. Niflin jest wyspą na której wszystko dzieje się inaczej. Wszystkie osoby
zachowują się dobrze i nie tak jak na przykład na Koro... Spojrzałem na wilczycę. Była uśmiechnięta i patrzyła przed siebie. Chwilę później staliśmy już przed wielkimi drzwiami do zamku. Shadow nazywał tą twierdzę "wieżą". Obserwowałem swoją towarzyszkę. Co chwilę obracała głowę oglądając zbroje, obrazy i wielkie marmurowe figury. Korytarz przez który szliśmy był wysoki i szeroki. Na podłodze leżał dywan o niebieskim kolorze.
- Chodź za mną. - nakazałem i ruszyłem w prawo mniejszym korytarzem.
 Całą drogę milczeliśmy, ale nie było to złe milczenie. Czuliśmy się swobodnie. Za oknami śpiewały ptaki. Nagle przez okno wpadły dwa kłócące się ze sobą kruki. Ciężko było zrozumieć o co im chodziło, ale wyglądało to komicznie. Poturlały się po podłodze kracząc przeraźliwie.
- Głupku! Co ty robisz! Nie dość, że kraczesz to jeszcze atakujesz mnie w locie!
- Jay! Lui! Niby bogowie a takie nieogarnięte ptaki!
- Kogo nazywasz nieogarniętym!? - Jay wrzasnął na mnie i strzepnął piórka.
- Idiota! - Krzyknęła Lui i odleciała pociągając za sobą swojego towarzysza.
- Co za głupie ptaszyska. - Zaśmiałem się. Wilczyca stała trochę przestraszona.
- One mówiły?...
- No ba! To przyjaciele Shadowa. No, nie traćmy czasu, chodźmy dalej. - Trąciłem nosem waderę i szliśmy dalej korytarzem. Widok z zamku był nieziemski. Rozciągał się na dolinę i las który ją porasta. Słońce zaczynało zachodzić, a w zamku zapanowała cudowna atmosfera. Pomarańczowe światło na ścianach, ptasi śpiew i cichy szum wodospadu gdzieś w dolinie. Było po prostu pięknie. Dotarliśmy do jednej z większych komnat. Była zaokrąglona od jednej strony. Było tam dużo okien, apod jednym leżała czarna wadera. Shadow stał przy niej. Kiedy nas zobaczył, podbiegł i w milczeniu nakazał żebyśmy wyszli. Na korytarzu wydawał się w miarę spokojny.
- Cześć Artem. Co jest? - Zapytał trochę zdziwiony.
- Muszę z tobą porozmawiać. Ale najpierw, znalazłbyś miejsce dla mnie i Qamar?
- Qamar? Jakiej Qamar? - Spojrzał na stojącą za mną Q i uśmiechnął się. - Myślę, że dałoby się coś zorganizować. Chodźcie.
 Shadow poprowadził nas w stronę zachodniego skrzydła zamku. Wskazał nam dwie komnaty do których drzwi były na przeciwko siebie.
- Artem, myślę, że mógłbyś spać w starej bibliotece. To po lewej. Damie ustąpisz miejsca w komnacie po prawej.
- Zgoda.
- Czujcie się jak u siebie. - Odwrócił się i podszedł do Q - Masz szczęście, że na niego trafiłaś. Z nim nic ci się nie stanie. A właśnie! Artem? Chciałeś o czymś porozmawiać tak? Chodź ze mną. Ruszyłem za Shadowem zostawiając brązową wilczycę.
- Jak się czuje Tyks?
- Jest dobrze, nie musisz się martwić. Skąd jest ta wilczyca?
- Nie wiem dokładnie. Nie wydaje mi się, żeby była z Koro. - Westchnąłem. Razem z shadowem usiedliśmy na wielkim balkonie, z widokiem na wodospady, las i dolinę. - Tylko jak nie z Koro, to z kąd?
- Jest wiele miejsc na Raancie, ale faktycznie, nie wiem czy byłaby zdolna do przypłynięcia aż tu. O czym chciałeś ze mną porozmawiać, Artemie?
- Miałem wizję. Przyszedłem do Q żeby razem zapolować, ale kiedy plątała się w krzakach zaczęła się moja wizja. Nie wiem dokładnie czy wtedy, bo miałem problem, żeby rozpoznać co jest prawdą a co wizją.
- No dobrze, ale co widziałeś?
- Siebie...
- Siebie...?
- Siebie rozdzieranego przez Uyru... Potem poszli śledzić Q, ale nie wiem czy oni na prawdę nas śledzą, czy to tylko wymysł... Shadow, oni mają teraz czas godów.
- Uyru? Teraz? - Ku mojemu zdumieniu Shadow się uśmiechnął. - Możliwe, że teraz uda nam się ich zamknąć w jednym miejscu! Ale teraz trzeba zabezpieczyć zamek. Zajmę się tym.
- Nie pomóc ci?
- Nie. Jeśli połączymy naszą magię to będzie za słaba. Potrzebuję dwóch gatunków. Może Tyks mi pomoże, kiedy dojdzie do siebie. Nie masz się co martwić braciszku! - Roześmiał się. - Z tego co słyszałem nie jedliście obiadu. Na dole jest spiżarnia. Tam mam trochę mięsa i wody. Idź, nie każ damie na siebie czekać!
 Przytuliłem brata i pośpieszyłem po schodach na dół. Szybko odnalazłem spiżarnie po zapachu. Było w czym wybierać!
Zioła, różne smaki wody i inne napoje oraz masa mięsa! Króliki, jelenie, cielęta, wieprzowina i bażanty. Miałem problem z tym co wziąć. Ostatecznie zdecydowałem się na królika. Ze zdumieniem zauważyłem, że są pieczone. Nigdy jeszcze nie jadłem pieczonego mięsa. Jak opowiadał mi kiedyś brat, tradycje pieczenia mięsa zapoczątkował wielki podróżnik. Wybrałem również sok z czarnej porzeczki i Juvii, rośliny którą uwielbiam wcinać w wolnym czasie. Smakuje trochę jak rabarbar połączony z Arbuzem i jabłkiem. Zapakowałem to wszystko w moją torbę podróżną tak, żeby łatwo było mi to przenieść. Nie zajęło mi długo dojście do komnaty Q. Zapukałem w drewniane drzwi i otworzyłem je, kiedy usłyszałem głos wilczycy. Siedziała przy oknie na wydłużonym parapecie, który idealnie nadaje się do siadania na nim wieczorami i obserwowania zachodzącego słońca.
- Mam coś dla nas. - Powiedziałem siadając obok niej. Odwiązałem supeł na torbie i podsunąłem waderze jeden pakunek. Wyjąłem też miseczki i nalałem do nich soku.
- Co to za mięso? - Zapytała kiedy odwinęła kawałek królika.
- Królik.
- Pachnie znakomicie! Ale wygląda inaczej i ma... Jakąś dziwną brązową skorupkę...
- Jest pieczone - Zaśmiałem się cicho - Też się zdziwiłem jak pierwszy raz je zobaczyłem. Spróbuj!
 Odgryzła mały kawałek mięsa i po chwili uśmiechnęła się szeroko
- Świetne! - Oznajmiła po czym zabrała się do jedzenia.
Po kolacji usiedliśmy na parapecie i obserwowaliśmy zachód słońca. Spojrzałem na uśmiechniętą wilczycę wpatrzoną dal...
- Podoba ci się tu? - Odwróciłem wzrok również patrząc na niebo.
- Jest cudownie...

<Qamar? :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz