24 lut 2016

Od Shadowa C.D Tyksona

 Puściłem waderę. Spojrzałem na nią z zaciekawieniem. Po wyglądzie: Koro. Ta wilczyca na pewno pochodzi z Koro! Warknąłem pod nosem. Że też te najciekawsze zawsze pochodzą z tego przeklętego miejsca... I wtedy mi się coś przypomniało. Od razu straciłem energię.
- Jeśli chcesz, możesz tu zostać i dołączyć to mojej watahy. - Powiedziałem równo i monotonnie.
- W porządku. - Odpowiedziała krótko.
 Wiedząc wszystko co na chwilę obecną chciałem wiedzieć, odwróciłem się bez zbędnych słów i ruszyłem truchtem w stronę swojej siedziby. Zrobiło mi się zimno chociaż słońce świeciło mocno. Nie czułem w ogóle energii, ale czułem co innego. Po paru minutach poczułem dziwne uczucie które wzmogło się kiedy poczułem zapach Tyksony. Nawet nie zauważyłem kiedy stałem już przed szczeliną w skale prowadzącą do mojej jaskini. Gdy tak wędrowałem ciasnymi korytarzami ogarnął mnie dziwny lęk. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Przyśpieszyłem chcąc się od tego uwolnić. Kiedy wpadłem do ciemnej, zimnej... i pustej jaskini lęk się wzmógł. Położyłem się w koncie i oparłem głowę na łapach. Wydałem dosyć dziwny dźwięk. Pierwszy raz się tak czułem. Może miało to związek z tym, o czym przypomniała mi Tyks? A może to było powiązane z tymi notatkami? Nie miałem pojęcia. Zmiękłem. Nie mogę się tak zachowywać! Jestem przywódcą! Nie mogę okazywać uczuć, nie ważne co się stanie..! Poderwałem się na równe łapy. Warknąłem groźnie a moje źrenice zwęziły się. Futro na karku było postawione na sztorc i wpatrywałem się teraz w czarną sylwetkę Tyksony.
- Czego tu chcesz? Nie powinnaś tu wchodzić bez uprzedzenia mnie! - Powiedziałem nieco spokojniej ale nadal byłem ustawiony w pozycji bojowej. Mój ogon nieco opadł, ale nadal był uniesiony.
- Spokojnie. Myślisz, że nie czuć, że coś cię trapi? Poza tym nawet się nie przedstawiłeś...
 No tak. Zapomniałem, że wilkołaki też wyczuwają nastrój...
- Nie muszę się tłumaczyć. I jestem Shadow. Jeśli nie masz więcej pytań, to proszę, wyjdź.
- No, nie wiedziałam, że taki wilk... Taki przywódca jak TY! Boi się powiedzieć cokolwiek. Boi się okazywać własne uczucia...
- Dość!!! - No i znalazła mój słaby punkt. Wie teraz, że nienawidzę gdy ktoś mówi, że się czegoś boję. Uległem - Przypomniałaś mi o jednej osobie... O mojej dawnej partnerce...
- Tak trudno było? - Powiedziała z bardzo złośliwym uśmieszkiem.
- Obiecałem jej, że nigdy nic jej się przy mnie nie stanie... Zginęła dzień po tym jak jej to powiedziałem... Napadł na nią wrogi klan... W tamten dzień obiecałem sobie, że już nigdy nikogo nie skrzywdzę... Nigdy...
 Nastała cisza przerywana jedynie kroplami deszczu i grzmotami na zewnątrz. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy w ciemnej grocie, ale moje oczy już przywykły do mroku i teraz dobrze widziałem Tyks. Spojrzałem jej prosto w oczy i powiedziałem chcąc zmienić temat:
- Całkiem dobrze walczysz - Wadera zamachała lekko ogonem dumna z pochwały - Ale nie na tyle, by przetrwać na Niflin. Mogę ci pomóc opanować pare technik, jeśli tylko chcesz... - Powiedziałem to z kamienną twarzą, ale najwidoczniej wilczyca dostrzegła na niej lekki uśmiech i również się uśmiechnęła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz