- Cokolwiek ma się stać, będę u twego boku i nie spocznę dopóty dopóki nie pomogę ci z chorobą. - Westchnął cicho i spojrzał na martwe ciało.
- Shadow... - Odezwała się po chwili i spojrzała Luu prosto w oczy. - Kiedy tu przyszedł zdołał tylko powiedzieć, że Uyru...
- Się zbliżają. - Przerwał jej i cicho warknął. - Najwidoczniej zaklęcie w północnych górach straciło na sile. Muszę je odbudować, ale najpierw udamy się do wschodniej wieży. Pociągnął za sobą Waderę i ruszyli w podróż. Prawdopodobnie jego towarzyszka nie wiedziała, że będzie to długa wędrówka. Nad rankiem byli zupełnie wyczerpani, a nie byli nawet w połowie drogi. Shadow zauważył, że do czasu kiedy pojawi się słońce, mają jeszcze sporo czasu. Podjął więc decyzję, która miała zaważyć nad całą wyprawą i ich bezpieczeństwem.
- Przemień się w człowieka - Nakazał.
- W człowieka? Dlaczego?
- Mówię Ci. Zrób to. - Nie czekał długo. Chwilę późnej stała przed nim piękna dziewczyna. - A teraz usiądź mi na plecach i złap mnie mocno za kark.
- Zaraz... Co? - Zdziwiła się, ale widząc minę basiora nie pytała więcej. Nie było problemu z proporcjami człowieka do wilka. Wilki mieszkające na Niflin zwykle są wielkości konia. Tak też było w przypadku Shadowa, chociaż można by było się kłócić czy nie był większy.
- No, a teraz mocno się trzymaj. - Gdy tylko Tyksona to uczyniła, z jego barków wystrzeliła chmura czarnego dymu, a gdy się rozrzedził, było widać czarne skrzydła. - Gotowa?
Nie czekał na odpowiedź. Machnął skrzydłami i już lecieli nad lasem. Widoki były przepiękne. Słońce było już nad horyzontem gdy Luu wylądował. Usiadł na ziemi i ciężko oddychał. Lot za dnia nie jest przyjemny. Spojrzał na swoją towarzyszkę która z otwartymi ustami patrzyła w stronę wieży...
- I ty to nazywasz wieżą?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz