14 kwi 2016

Od Shadowa Do Tyksony

Było ciemno, cicho i zimno... Na futrze wyraźnie było czuć wilgoć. Shadow otrząsnął się niecierpliwie i wbił wzrok w ciemność. Po chwili rozbłysły światła. Czarny wilk zmrużył oczy i podkulił ogon. Wyczuł obecność "wyższych". Powoli szedł korytarzem który teraz był idealnie widoczny. Był ogromny i szeroki. Po bokach co jakiś czas były wgłębienia w których stały trony. 6 po jednej i po drugiej stronie. Na samym końcu, ledwo z resztą widocznym, stały 2 wielkie figury... Shadow posuwał się powoli na przód, uważając, by nie narobić hałasu. Jego pazury skrobały cicho po kamiennej podłodze, a echo niosło je daleko... Gdy dotarł do końca, a wydawało by się, że minęły wieki, stało się coś niespodziewanego. Jedna z figur przedstawiająca wilka, z okiem zakrytym prowizorycznie bandażem i oderwanym uchem, poruszyła się. Oderwała nogi od podłoża i rozciągnęła się, jakby przebudzona z długiego snu. Otrząsnęła się z kurzu, który osiadł po, prawdopodobnie, wielu latach trwania w bezruchu. Teraz figura, pomijając to, że jest z kamienia, wyglądała jak żywa. Skłoniła się przed mniejszym o parę dobrych metrów Shadowem i powiedziała głosem który wypełnił ciszę w korytarzu i mocno zapadał w pamięci.
- Shadow... Syn Argona...
- Zgadza się... - Odpowiedział niepewnie i podkulił ogon kładąc po sobie uszy.
- Nie podoba mi się, że taki strachliwy pies jak on do nas przemawia. - Teraz Czarny wilk zdał sobie sprawę, że sąsiednia figura również ożyła i zdumiał się również, gdy zauważył, że to figura człowieka... Osłupiały usiadł ciężko na ziemi i wytrzeszczył oczy. 
- Pamiętasz, jak sam legendarny Luu przyszedł do nas po raz pierwszy? Trząsł się tak samo jak on... I był zwykłym wilkiem. Chociaż po wizycie u nas wiesz co się stało... A nie możemy winić tego wilka o to, że zdumiewa go nasza potęga i władza...
- I to, że jest potomkiem tego zapchlonego kundla! - Krzyknęła kobieta i odwróciła głowę zakładając ręce. 
- Luu... Jestem... Potomkiem Luu? - Shadow warczał cicho pod nosem. 
- Tak. Jak wiesz Luu, jako iż był zwykłym wilkiem, nie będzie żył wiecznie. Kiedyś dobiegnie koniec jego panowania...
- A ty go zastąpisz! - Powiedział nowy głos. Wilk odwrócił się. Za nim stała kolejna figura. Kota. Ogromnego Kota. Rozpoznał w niej swoją patronkę. 
- Lilia!
- Zgadza się Shadow. - Mruknęła przyjaźnie, a widząc, że kobieta stojąca obok pierwszej fugury, chce dodać coś obraźliwego, fuknęła na nią i odsłoniła kły. - A tobie, droga Dakoto, władza już do końca uderzyła do głowy!
- Jak śmiesz! - Krzyknęła i rzuciła się na pumę. W tym momencie pomiędzy nimi stanął Shadow. Pomimo, że był o wiele mniejszy od nich, warczał na Dakotę. - Parszywy kundel! - Dorzuciła i odwróciła się. 
 Ze ścian wyszły kolejne zwierzęta: Lis, niedźwiedź, kuna, Gryf i jaszczurka. Głośno chwaliły smolisto czarnego wilka. 
- Widzisz, Dakoto. On ma poparcie! Jesteś sama. A ty, Lacharze, po czyjej jesteś stronie? - Zapytał Lis który zbliżył się do pumy i pieszczotliwie liznął ją w ucho.
- Ja, moi drodzy, nie popieram nikogo dopóty dopóki nie zobaczę czynów owego osobnika.
- Pff! Chyba nie będziesz go popierał tego... Tego... Tego pchlarza! Zapoczątkowałeś rasę zmiennokształtnych, wilkołaków i pojednałeś wszystkie inne rasy! Mój drogi, myśl racjonalnie.
- Myślę i zdecydowałem. Shadow, udowodnij nam, że na to zasługujesz, a wstąpisz na tron po Luu. W ten czas... Jedna księga w zamkniętej wierzy, nie rzuca światła tam gdzie leży. Da ci odpowiedź i da ci wiedzę dzięki niej, dostaniesz umiejętności Kuio.
- Shadowie, twoja ukochana cię wzywa. Wróć do niej i dopilnuj by nauczyła się wszystkiego co musi znać czysty wilk. Następnym razem, przyjdzie tu z tobą...
- Ale.. Ona nie jest...
- Shadow, wiem co czujesz w głębi serca. - Puma ciągnęła dalej i trąciła go nosem - Nie ukrywaj swoich uczuć przed innymi, a przede wszystkim przed samym sobą...



  Nagle obok niego pojawił się kruk. Zdumiony Shadow obejrzał się dookoła. Korytarz zniknął, a wraz z nim figury i chłód. Obok niego leżały dwa, przypominające diamenty kamienie. Oba czerwone. Wilk wziął jeden ostrożnie do pyska i odwrócił się do kruka. Trzymając w kamień przemówił z głębi gardła.
- Jay, weźmiesz drugi kamień? - Ptak pokiwał głową i wziął kamień w swoje szpony.
 W tej samej chwili do środka wleciała Lui. Skrzecząc i machając skrzydłami. Wyciągnęła nóżkę do przodu z przyczepionym listem.
- Potrzymaj! - Rzucił kamień do ptaka który wylądował na jego grzbiecie a kruk upadł pod jego ciężarem i zaskrzeczał żałośnie. Wilk przeczytał list z mocno bijącym sercem.
- Takie sytuacje wywołuję towarzystwo mary! Błagam, żeby tylko nie zasnęła ponownie.
 Wilk ruszył co sił w nogach do wieży a za nim szybowały ptaki niosące kamienie. Shadow obrócił głowę w  stronę horyzontu. Było już widać słońce a do zamku nadal spory kawał drogi. W tym momencie postanowił bardzo odważną rzecz. Polecieć podczas dnia. Rozwinął skrzydła które wyglądały na mętne i bardzo osłabione. Zamachał nimi i już leciał nad lasem. Z daleka było już widać śnieżno biały zamek.
***
Gdy opadł na schodach wbiegł po nich walcząc ze zmęczeniem. Ruszył przez plątaninę korytarzy i komnat. Po pewnym czasie dotarł do pokoju Tyks. Drapnął drzwi łapą i popchnął je. Wbiegł do środka przepełniony strachem. Z ulgą stwierdził, że wilczyca stoi obok okna i odwróciła się gdy tylko usłyszała, że ktoś wchodzi.
- Shadow!
- Tyks! Wszystko w porządku? - Podbiegł do niej i polizał ją po uchu. Wtulił głowę w jej futro i westchnął, a po chwili gdy się opamiętał i zrozumiał co robi, zrobił parę kroków w tył. W tym momencie przypomniał sobie słowa swojej patronki: Nie ukrywaj swoich uczuć przed innymi, a przede wszystkim przed samym sobą...
 Wilk zwiesił głowę i chcąc szybko zająć czymś waderę zaczął mówić:
- Gdy tylko otrzymałem twój list przyleciałem tu w obawie...
- Przyleciałeś?! Za dnia?
- W obawie, że jest tu mara. Ona pobudza takie myśli i często o nich przypomina. Jak tylko ją znajdziemy, zajmiemy się twoimi lekcjami...
- Lekcjami? Jakimi lekcjami?
 W tym momencie na parapecie usiadły ptaki kładąc kamienie obok siebie i wpatrując się w wilki. Wadera podskoczyła gdy Lui wypowiedziała te słowa:
- Lekcjami które przygotują cię do odwiedzin w komnacie bogów.
- Właaaśnie! *kra* Teraz jesteś zwykłym kudłatym i głupim stworem! *Kra*
- Czy one..?
- Mówią? Tak. Chociaż dziwne, że w twojej obecności.
- Możecie poszukać mary? Kręci się gdzieś tutaj i powoduje przykre myśli.
 Kruki zgodnie pokiwały głowami i wyleciały. Odlatując Lui powiedziała:
- Musisz oduczyć się krakać. To za niskie jak dla nas a ty nadal to robisz. Po 682. latach...!
- Chodź. Idziemy do biblioteki. Znajduje się w wieży i jest tam księga, która doprowadzi mnie do zdobycia umiejętności Kuio... I mam nadzieję uratuje ciebie.
***
Po paru minutach stali już przed drzwiami. Były zamknięte. Shadow próbował je rozbić, ale nic z tego. Chroni je magia...
- Magia! - Shadow wypowiedział słowa w nieznanym języku a drzwi uchyliły się. - Nie myślałem, że ten język jeszcze mi się przyda.
 Weszli do środka. Czarny wilk od razu rzucił się na regały i wyciągał księgi. Pamiętał, że tamta nie ma cienia, ale jaka księga go nie ma?! Niewidzialna? Jak szukać czegoś czego nie widać. Z wyrzucania książek na ziemię wyciągnął go spokojny acz zadowolony i zaciekawiony głos
- Tutaj jest księga, ale jest dziwna bo lewituje i wygląda jak hologram. - Shadow rzucił się do Tyks i zawył ze szczęścia.
- To ta księga. Dziękuję. - Polizał waderę po policzku i otworzył zakurzoną książkę. Przerzucał strony po stronie aż w końcu zamknął ją i spojrzał na towarzyszkę. Nie będę trenował dopóki ty nie nauczysz się wszystkiego co potrzebne. Jutro zajmiemy się pierwszą lekcją, czyli magią i walką. Tej nocy będę ci towarzyszyć w komnacie, dopóki kruki nie wypędzą mary...
 Zbliżył się do wilczycy i spojrzał jej w oczy.
- Znaczysz dla mnie o wiele więcej niż ci się może wydawać i nie pozwolę by coś ci zagrażało...

<Trochę długie ale mam nadzieję, że się spodoba. Liczę, że szybko dostanę odpowiedź : ) >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz